środa, 16 stycznia 2013

Tuwim i Brzechwa po chińsku

 
 
Małe rączki lubią przewracać karteczki, ciekawe wszystkiego oczy lubią patrzeć na obrazki - dobrze jest gdy wszystko w książce pozwala Dziecku na spełnianie tych zachciewajek. Zachciewajek jakże cennych, bo rozwijających. M. uwielbia książeczki (to nic, że najbardziej te wyciągnięte z biblioteczki rodziców), uwielbia przewracać kartki, wracać do swoich ulubionych ilustracji, "opowiadać" co na nich widzi. Mniej lubi skupiać się na tekście - stąd lepsze dla nas, na początek krótkie wierszyki. Skuszeni tymi krótkimi formami bajkowymi sięgnęliśmy po sprawdzone wcześniej (w wydaniu Wydawnictwa Skrzat) wierszyki Juliana Tuwima. Nie było obawy, że coś będzie nudne dla M., bo chodziło głównie o ilustracje. Była natomiast obawa co do sztywnych kartek, bo choć te przeznaczone są dla małych dzieci, nie są lubiane przez M. Faktycznie - nie ogląda się takiej książeczki przyjemnie - te kartoniki sklejają się, trudno je rozdzielić, duży format książeczki jeszcze to utrudnia ... ale to akurat zależy od upodobań. Ilustracje w naszych nowych wydaniach Zielonej Sowy autorstwa Marcina Południaka może nie zachwycają, ale nie straszą też jakoś specjalnie. Natomiast - co dla mnie istotne - nie uczą zbyt wiele.
Nazbyt nierealistyczne (np. różowy żółw) zniekształcają dziecku, które wszystko chłonie obraz zwierzęcia (taki przykład, bo czytamy wierszyki o zwierzątkach - Jan Brzechwa Wiersze dla najmłodszych, wyd. Zielona Sowa). Ale to wszystko by było do przełknięcia gdyby nie fakt, który sprawił, że książeczki Zielonej Sowy odrzuciłam na początku - produkcja made in China! Żałosne kiedy wiersze polskich klasyków dla dzieci wydaje się w innym kraju, smutne tym bardziej, w przypadku Wierszy dla najmłodszych Juliana Tuwima (w roku Tuwima!), które promują Fundację imieniem Autora wspierającą dzieci niepełnosprawne. Przez ten fakt nie mam zaufania do książeczki (z jakich materiałów jest wykonana?) i mam ogromny żal do polskiego Wydawcy, który w dodatku za tę chińską farsę każe sobie słono płacić.


Każda Mama zdecyduje sama, czy chce aby jej Dziecko czytało wierszyki polskich wieszczów w chińskim wydaniu.
 
 
 
 
 
 

2 komentarze:

  1. ooo fajny blog! Będę zaglądać i polecać. Pozdrawiam. Ewela :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) tak się zrobiło tłoczno na starym Czytaniu, więc się tu przenieśliśmy z dzieciowymi książeczkami;) zapraszam

      Usuń