O tym, że dostaliśmy wielką paczkę z Wydawnictwa Babaryba
już pisałam, ale o wszystkim, co w tej paczce się znalazło będzie po kolei.
Były już kropki Tulleta, a dzisiaj? Dzisiaj bajka nie tylko dla Dzieci, ale też
podróż sentymentalna dla (niektórych) Rodziców. Gałgankowy skarb Zbigniewa
Lengrena to – przynajmniej dla mnie – powrót do dzieciństwa. Historię smutnej
Kasi i jej zagubionego Murzynka znałam doskonale. Jakaż była moja radość kiedy
ujrzałam te same ilustracje (Zbigniewa Lengrena). Te małe, kolorowe kwadraciki
obrazków-scenek, te korowody postaci chcących ukoić smutek Kasi, szukających
małego Murzynka w każdym kącie domu. To było takie miłe móc przenieść się do
przeszłości, a dla mojego Synka co barwniejsze ilustracje były czymś na czym
zawieszał oko. Jako, że Autor wierszyka, a przede wszystkim ilustracji, które
są tak charakterystyczne znany był też w szerszym gronie jako twórca postaci
Profesora Filutka, (którego historie drukowane były w Przekroju) ma swego
rodzaju pomnik bardzo blisko naszego miejsca zamieszkania pokażę go kiedyś M.,
wtedy pewnie ilustracje Zbigniewa Lengrena przyjmie on z większym entuzjazmem.
Tymczasem kilka ilustracji dla Mam, które pamiętają, dla
wspomnień, które łatwo dzisiaj przywołać czytając Dziecku Gałgankowy skarb.
"Mój ojciec napisał Gałgankowy skarb dla mnie." |
"(...) ilustracje na których narysował mamę, mojego brata, babcię, kota, psa i w
dodatku mnie samą w takiej zabawnej fryzurze, fartuszku i skarpetkach, jakie
wówczas nosiłam."
Wypowiedzi Katarzyny Lengren pochodzą ze strony Wydawnictwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz