środa, 6 lutego 2013

Rodzicielstwo bliskości - Dziecko z bliska, Agnieszka Stein

 

Kiedy rodzi się dziecko nie tylko świat staje na głowie, ale i świeżo upieczeni rodzice zdolni są stanąć na głowie aby tylko dziecku było dobrze w życiu. Często wówczas dzieje się tak, że albo roztkliwiają się nad maluchem, bywa, że bezradnie rozkładając ręce przy najprostszych życiowych sprawach, albo nadużywają władzy rodzicielskiej, zastraszając dziecko. Bombardowani z każdej strony „dobrymi radami” tych, którzy „już wychowali” (niezależnie w jakich warunkach, okolicznościach i ile lat temu) doznają często uczucia rozdwojenia jaźni, albo oburzenia. Jak tacy rodzice mogą pomóc sobie, a przede wszystkim jak nie zaszkodzić dziecku w takich chwilach, w takiej sytuacji, która często gęsto może ciągnąć się latami? Z drugiej strony jak przekonać do swoich metod wychowawczych tych nieprzekonanych, i przede wszystkim siebie. Nie zrazić się pierwszymi niepowodzeniami, nie zmienić swoich przekonań i nie naginać intuicji, która podpowiada, że miłość okazuje się przez bliskość?

Dziecko z bliska. Zbuduj szczęśliwą relację Agnieszki Stein to książka o tym, jak utrzymać się w przekonaniu, że rodzicielstwo polega na bliskości, a także jak dać się wciągnąć w tę bliskość, tym którzy jeszcze wątpią i wreszcie książka, która wyjaśnia (nie rozgrzesza) błędy, podając ścieżki pomocne w dojściu do bliskości i rozwiązania z trudnych sytuacji, których przecież we wspólnym życiu rodziny wiele.



Zostałam nazwana kosmitką – tak zaczyna swoją książkę Agnieszka Stein. Takich kosmitek jak Autorka książki Dziecko z bliska chciałoby się więcej, bo to określenie przylgnęło do Pani Agnieszki po tym, jak jej uczniowie dowiedzieli się, że nie stosuje ona wobec swojego dziecka żadnych kar. Sama w książce podkreśla często, iż nie jest zwolenniczką zarówno kar jak i nagród, bo każda nagroda jest pójściem na łatwiznę rodzica, próbą przekupstwa, która za chwilę przestanie być atrakcyjna dla dziecka, i przestanie spełniać swoją rolę, a jej moc sprawcza straci na wartości. No a o karach chyba już powszechnie wiadomo, że podobnie jak krzyk mają negatywny skutek i szybko wracają do karzącego w postaci negatywnych emocji.
Jestem więc kosmitką. Zwolenniczką rodzinnego łóżka. Przeciwniczką stania w kącie i innych kar. Uważam, że również nagrody i pochwały najczęściej nie są do niczego potrzebne. Uważam, że rodzic może zaoferować dziecku przytulenie zawsze, kiedy oboje mają na to ochotę. Nawet jeśli pięć minut wcześniej dziecko strasznie narozrabiało. Jestem pewna, że życie rodziców i dzieci jest dużo przyjemniejsze i lepiej wspomaga rozwój, kiedy rodzice ograniczają ilość swoich wymagań, oczekiwań i tego, co im się należy.
Spójrzmy tylko na fakt, jak dzieci łatwo przyswajają to czego nie powinny umieć – choćby przekleństwa. Stąd ten pożądany brak przymusu do nauki, do czegokolwiek. Dziecko najlepiej będzie uczyło się wtedy, kiedy będzie miało chęć na poznanie czegoś nowego, i wtedy, gdy będzie nam się przysłuchiwać, teoretycznie nie zważając na nas uwagi, i wówczas gdy będzie miało dobry przykład z naszej strony. Oczywiście, że wspólny czas jest bardzo ważny, ale czas ten nigdy nie może być przyjemnością tylko dla rodzica. Czyli unikamy dyrektywności, krzyków i okazywania własnych nastrojów (tych złych szczególnie). Autorka wiele razy powtarza, że rodzic wewnętrznie niepogodzony ze sobą to zły rodzic. Każde nasze emocje mają swoje odbicie w dziecku (podobno dziecko nawet kiedy śpi potrafi odczuwać stres mając obok siebie osobę płaczącą!).
Dziecko to nie stan przejściowy. To taki sam człowiek jak każdy z nas. Tyle, że ten człowiek uczy się dopiero świata, a my mamy jemu w tym pomóc. I jeśli będziemy traktować go źle, to na pewno będzie miało to odbicie w jego zachowaniach. Wychowując nowonarodzonego należy pamiętać, że wychowujemy go na dorosłego! - przyszłego rodzica, człowieka, który będzie przykładem naszych zachowań, przyszłym źródłem naszych okazywanych jemu uczuć i emocji. Jeśli napełnimy go chłodem, przekonaniem, że samodzielność, brak okazywania uczuć jest najlepszym sposobem na życie możemy wychować sobie nieporadnego dorosłego mającego trudności w kontaktach z innymi ludźmi. Natomiast jeśli całą swoją miłość okażemy w przytulaniu, rozpieszczaniu i bliskości na pewno nie zrobimy dziecku krzywdy. Przekonania, że dziecko przytulane, śpiące z rodzicami będzie nieporadnym życiowo dawno odeszły do lamusa.
Ważnym jest też dojrzenie problemów, tam gdzie jest ich źródło – czyli nie koniecznie u dziecka, a spojrzenie prawdzie w oczy i przyznanie się do własnych błędów jako rodzica. To – jak zaznacza Agnieszka Stein – coraz częstsze (na szczęście) zjawisko - coraz częściej rodzice, którzy przychodzą do mnie po poradę, niemal od drzwi mówią, że popełnili jakiś błąd i chcą coś z tym zrobić.
Dziecko z bliska to świetna lektura, bardzo mądrze napisana w wyważony sposób - Autorka nikomu niczego nie nakazuje, nie przedstawia też rodzicielstwa bliskości w samych superlatywach. Zdaje sobie – i nam – sprawę, że trudno jest wypośrodkować, nie przesadzić z w jedną, bądź w drugą stronę. Ta książka to źródło wielu informacji dla rodziców dla dzieci, które dopiero przyszyły na świat, oraz tych już trochę starszych. Można w niej znaleźć wskazówki jak rozweselić małego płaczka, uspokoić złośnika ale też wskazówki dotyczące jedzenia, spania z dzieckiem, rozwiązywania frustracji u małego człowieka, wspólnych chwil, ale i rozwiązywania problemów miedzy rodzicami (opiekunami dziecka).
Jednak głównym tematem książki, który wiąże wszystkie rozpatrywane problemy jest bliskość. Rodzicielstwo bliskości to termin, który pierwszy wprowadził William Sears określając nim filozofię rodzicielską opartą na zasadach teorii przywiązania i tworzenia więzi emocjonalnej między dzieckiem a jego opiekunami. Więź ta ma –zdaniem Searsa – ogromny wpływ na przyszłe życie dziecka. Cały problem polega na tym – jak już wcześniej napisałam - aby umieć zbudować tę bliskość w taki sposób aby nie zaszkodzić. Bliskość ma dawać szczęście i poczucie przywiązania z jednoczesnym zaufaniem, czyli usamodzielnić dziecko. Bowiem (co znowu obala mit) dziecko przywiązane w miłości to dziecko pełne zaufania do rodziców (opiekunów) czyli bardziej odważne w samodzielnym realizowaniu codziennych wyzwań. I odwrotnie – dziecko wychowywane w atmosferze zimna i oddalenia nie będzie czuło ani przywiązania i zaufania, i tym samym będzie albo mniej odważne, albo zamknięte nie będzie okazywało uczuć, lub też odwrotnie te nagromadzone negatywne odczucia będzie uaktywniać i uzewnętrzniać.
Rodzicielstwo bliskości to świadomość tych kulturowych zniekształceń i próba uniezależnienia się od nich przez lepsze zrozumienie tego, jakie dziecięce zachowania naprawdę są adekwatne do wieku. I do czego te zachowania są dziecku potrzebne.
Tak można w skrócie przybliżyć rodzicielstwo bliskości, które nie tylko w przytulaniu się objawia, ale też w wielu innych aspektach Przede wszystkim jednak w okazywaniu równości, ale i troski oraz wrażliwości na potrzeb dziecka.
Czytając książkę Agnieszki Stein niejeden z rodziców odkryje w sobie pokłady negatywnych emocji i zachowań spowodowane brakiem ciepła, czy też aby nie było tak drastycznie – szybkim przymusowym usamodzielnieniem. Niejedna z babć powie, że kiedyś nie zwracało się na TO uwagi, że takie były czasy. Ale jakie były czasy? Bez miłości, równości i zrozumienia? Czasy zakazów, straszenia i kar? Myślę, że książka Agnieszki Stein pozwoli skonfrontować te „metody wychowawcze” i wybrać dla siebie i swojego dziecka najwłaściwszą. Nic nie jest tak ważne jak dobro dziecka. A to, w jaki sposób będziemy je okazywać, zakorzeniać w dzieciach zależy od nas samych. Ta książka pomoże też rodzicom, pozbyć się duszonych od lat negatywnych emocji, oczyścić się z nich, czy też je zrozumieć. Co tylko ułatwi bliższe poznanie własnego dziecka i dobre zrozumienie go.  
Nie trzeba bać się rodzicielstwa bliskości. Trzeba je szerzyć, opowiadać o nim, dzielić się, podobnie, jak inni rodzice dzielą się swoimi (niekoniecznie bliskimi) doświadczeniami. (…) nasycić się wiarą, że troskliwe, wrażliwe na potrzeby dzieci rodzicielstwo jest możliwe, skuteczne i bardzo satysfakcjonujące.

 
cytaty pochodzą z książki, A. Stein, Dziecko z bliska. Zbuduj szczęśliwą relację, Wydawnictwo Mamania, Warszawa 2012.
Autorka książki współtworzy stronę Dzikiedzieci.pl
 


4 komentarze:

  1. bardzo podoba mi się ta recenzja x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BIG m dziękuję, książka jest ładniejsza;)

      Usuń
  2. Nie znalazłam w książce sformułowania, że " rodzic nie pogodzony z sobą to zły rodzic". A może przegapiłam? Ta książka podoba mi się dlatego, że brak w niej etykiet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monika ale ja nie CYTUJĘ dosłownie takiego stwierdzenia tylko piszę je w szerokim kontekście. Ja jakoś kojarzę, że Autorka pisała o złych nastrojach rodzica,krzykach na dziecko... etc.
      To chyba logiczne, iż każdy Twój zły nastrój udzieli się Twojemu dziecku?;/

      Usuń